Trzypokojowe mieszkania cieszą się wśród Polaków największą popularnością. W ubiegłym roku takie lokale odpowiadały za ponad 41% sprzedanych nieruchomości – wynika z szacunków HRE Investments opartych o dane GUS. Kawalerki to domena dużych miast. Tam, ze względu na cenę, szybko znajdują nabywców.
Z grona ponad 200 tysięcy mieszkań, które Polacy kupili w ubiegłym roku, tylko 6% stanowiły kawalerki – wynika z szacunków HRE Investments. To oznacza, że była to najmniej popularna kategoria kupowanych nieruchomości. Z drugiej strony ich niska cena powoduje, że takie lokale długo nie czekają na nabywców.
Największą popularnością cieszyły się natomiast mieszkania trzypokojowe, które odpowiadały za ponad 41% transakcji. Tym samym mieszkania trzypokojowe zdetronizowały popularne przez lata „dwójki”, które w zeszłym roku wybrało tylko trochę ponad 31% kupujących. Jeśli ktoś kupił większe lokum (przynajmniej 4-pok.), to należał do grona prawie 21% Polaków, którzy w ubiegłym roku kupili największe mieszkania.
Mniejsze mieszkania w większych miastach
Dokładniejsze dane publikowane przez GUS pozwalają też spojrzeć na to jak mieszka się w mniejszych i większych miastach. Pod pojęciem większych miast rozumiemy tutaj te, które mają przynajmniej 200 tysięcy mieszkańców. Takich miast jest w Polsce 16. Warunki mieszkaniowe są w nich skromniejsze, co wiązać należy z wyższymi cenami własnych „czterech kątów”. I tak na przykład kawalerkę wybrał w ubiegłym roku co 12 kupujący z dużego miasta i tylko co 24 nabywca z miasta mniejszego (poniżej 200 tysięcy mieszkańców).
Podobnie sprawa ma się w przypadku mieszkań dwupokojowych – częściej wybierają je mieszkańcy większych miast (35% transakcji). W miastach o liczbie ludności mniejszej niż 200 tysięcy osób, takie lokale wybrało w 2018 roku mniej niż 25% kupujących – wynika z szacunków HRE Investments.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku mieszkań o przynajmniej trzech pokojach. Większe lokale są znacznie bardziej popularne w mniejszych miastach. I tak na przykład mieszkania z przynajmniej 4 pokojami wybrało 23,5% kupujących, a z trzema pokojami 43,9% kupujących z mniejszych miast. Dla porównania kupujących z najliczniej zaludnionych ośrodków, którzy wybrali przynajmniej czteropojokowe lokale było 18%, a trójki padły łupem 38,8% nabywców.
Warto podkreślić, że dane podawane przez urząd statystyczny pokazują sprzedaż mieszkań w podziale na liczbę izb. Jest to pojęcie trochę nieprzystające do dzisiejszych realiów. Izbą jest bowiem nie tylko samodzielny pokój, ale też przynajmniej 4-metrowa widna kuchnia. W efekcie kawalerka może widnieć w statystykach zarówno jako mieszkanie jedno- jak i dwuizbowe. Całe szczęście tę niedoskonałość można zniwelować uwzględniając dane z portali ogłoszeniowych o tym jak dużo jest mieszkań z oddzielnymi kuchniami. Na takim właśnie założeniu opierają się powyżej zaprezentowane szacunki HRE Investments.
Nowe „M” to większe „M”
Wróćmy jednak do meritum, czyli raportu GUS. Wynika z niego, że przeciętne mieszkanie sprzedane w ubiegłym roku kosztowało 266 tys. zł. Statystyczny lokal miał 54,2 m kw. powierzchni. Co do zasady większe i droższe są lokale od deweloperów. Za cenę prawie 312 tys. złotych Polacy kupowali w ubiegłym roku nowe mieszkania o przeciętniej powierzchni prawie 56 metrów. Lokale z drugiej ręki były o prawie 3 metry mniejsze i kosztowały 237 tysięcy. Taką dysproporcję zawdzięczamy nie tylko wspomnianym różnicom w powierzchniach, ale też temu, że deweloperzy koncentrują swoją działalność w dużych miastach, gdzie – siłą rzeczy – nieruchomości są droższe. I choć w przypadku mieszkań nowych mówimy co do zasady o cenie nieruchomości bez kosztów wykończenia, to też nowe „M” ma przeważnie wyższy standard niż to z drugiej ręki.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments
foto:archiwum