Po zaledwie 7 latach Tesco Bank rezygnuje z udzielania kredytów hipotecznych w Wielkiej Brytanii. Portfel zostanie sprzedany, ale klienci obawiają się, że mogą trafić do jednego „kredytodawców-zombie”.
Zanim w powszechnym obiegu pojawiło się słowo „fintech”, a rewolucja technologiczna w bankowości dopiero raczkowała, zagrożenia dla pozycji tradycyjnych banków upatrywano m.in. w rosnącym apetycie firm z sektora handlu detalicznego. W Wielkiej Brytanii usługi finansowe zaoferowały m.in. Tesco i Sainsbury. W 2012 r. Tesco Bank zdecydował się na rozszerzenie gamy usług o kredyty hipoteczne.
Jak informują brytyjskie media, Tesco Bank ogłosił właśnie zamiar wycofania się z tego rynku. Jego szef, Gerry Mallon, powiedział BBC, że „w ostatnich latach trudne warunki rynkowe ograniczyły szanse na zyskowny wzrost biznesu”. Z kredytu w Tesco Bank skorzystało 23 tys. klientów, a portfel hipoteczny instytucji jest wart 3,7 mld funtów. Spłacający zobowiązania cieszyli się do tej pory atrakcyjnym oprocentowaniem i możliwością otrzymania punktów w programie lojalnościowym ClubCard za każdą terminową spłatę.
Najprawdopodobniej kredyty udzielone przez bank zostaną sprzedane innej instytucji. Tesco zapewnia, że w najbliższym czasie warunki spłaty dla kredytobiorców nie ulegną zmianie. „The Telegraph” spekuluje jednak, że portfel Tesco Banku może trafić do podmiotu, który nie działa aktywnie na rynku hipotek i nie udziela nowych kredytów. To mogłoby oznaczać, że w późniejszym okresie klienci nie będą mieli szansy na uzyskanie atrakcyjnych, rynkowych warunków finansowania i będą zmuszeni do refinansowania zobowiązania. Taka operacja może jednak również okazać się problematyczna.
Na brytyjskim rynku, jak szacuje tamtejszy organ nadzoru FCA, jest około 140 tys. klientów określanych mianem „hipotecznych więźniów”. To w większości kredytobiorcy, którzy skorzystali z usług firm, które dziś już nie prowadzą aktywnej działalności lub utraciły odpowiednie zezwolenia. Ze względu na zmianę reguł oceny ryzyka kredytowego, ci klienci dziś nie byliby w stanie sprostać wymogom stawianym przez kredytodawców. Nie mogą zatem refinansować swoich zobowiązań i są skazani na przyjęcie gorszych parametrów kredytów niż dostępne obecnie na rynku.
Michał Kisiel